[Googel] Dziennik z wyprawy cz. 2
CZĘŚĆ 2
05.09.13r. Dzień pod znakiem żelków,
idealnej pogody i lisów szabrowników.
Tego pięknego słonecznego poranka Marcin wstał po 5 żeby
połowić sobie ryby, genialny plan, przecież ryby rano biorą. Lecz
Koniowi (przezwisko Marcina) zawsze pod górkę (w głębokim piasku)
i pod wiatr, po zarzuceniu kilka razy wędki pojawił się dziad w
łódce i na tym skończyło się łowienie. Mnie przez to też się
oberwało- pobudką o 7 rano. Jako ciekawostka ja ZAWSZE budziłem się
jako drugi, tak samo z zasypianiem, ktoś obok strasznie chrapał a
dźwięk cmokania przestał działać na niego już 2 dnia. Śniadania
jadaliśmy w obozie (o ile było jeszcze co jeść), lub w
najbliższym parku wcześniej zahaczając o sklep. Tym razem nie było
co jeść więc śniadanie w parku, żelki i rozciąganie
obowiązkowo. Kolejnym ważnym elementem wyprawy stała się kawa +
ciasto w kawiarni (+ bonusowe ładowanie aparatu) co tego dnia
uskuteczniliśmy w Suwałkach - dziwne miasto, na głównym deptaku
mają mnóstwo sklepów z tanimi butami, za to brakuje porządnej
kawiarni. Następnie ruszyliśmy do Wigierskiego Parku Narodowego.
Piękny park, świetnie ubite ścieżki, na rowerach średnia 20 km/h
po parku ^^. Bardzo pozytywny był
brak zakazu chodzenia po runie leśnym i zbierania owoców lasu,
dlatego też nazbieraliśmy grzybów, które w obozie przyrządziliśmy
na masełku z czosnkiem, cebulą i śmietaną.
Miał być
grób/pomnik z II wojny światowej a była pętla po piachu. „Marcin,
zobacz drogowskaz na jakiś grób, jedziemy?!?!”, oczywiście się
zgodził, bo co mógł innego zrobić, pojechaliśmy więc w las.
Jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy i zgadnijcie co?
JECHALIŚMY a pomnika nie
było, w ten sposób przejechaliśmy dodatkowe 22 km po ubitej
piaszczystej drodze, jak już odnaleźliśmy się, to wyszło na to
że objechaliśmy jezioro dookoła.
Dystans:
94,10 km
Wnioski: Na
następną wyprawę kompas obowiązkowo!
06.10.13r. Dzień
pod znakiem postapo i zombie
Łąki, spokojne
puste wioski, zawalone rudery i dookoła zieleń. Taki widok
napotkaliśmy jadąc na południowy-wschód od Augustowa, czuliśmy
się jak po apokalipsie z serii „bomba biologiczna”. Okazało
się później, że im bliżej granicy wschodniej tym większe
pustki, gdzieniegdzie tylko małe biedne zapomniane wioseczki, w
których spotkać psa/kota to naprawdę rzadkość. Smutny widok mimo
pięknej słonecznej pogody, daje do myślenia.
Miło jest
naprawdę jeżeli ktoś kto Ciebie kompletnie nie zna, widzi tylko
tyle, że jedziesz obładowanym rowerem, kiwa z dachu i uśmiecha się
do Ciebie. Podczas naszej podróży zdarzało się wiele uprzejmości
z strony innych rowerzystów, przechodniów wyjaśniającym nam
drogę. Kolejnym pozytywnym elementem było to, że podczas zakupów w większych sklepach typu market wstawialiśmy rowery do środka, i
nikomu to nie przeszkadzało, nie spotkaliśmy się ani razu z
sprzeciwem, bądź też jakimiś problemami.
Lubię disco bo
się błysko! Zakupy w wioskowym markecie były dość rozrywkowe, w
sklepie jak i przed nim grało disco i nie obyło się bez tańca
zwycięscy (za kilka km nocleg a tego dnia pobiliśmy rekord
kilometrów). Kawałek przed zjazdem w mini lasek, w którym
postanowiliśmy nocować zauważyłem przy drodze ostrzeżenie o
wilkach... ale kto by się bał wilków mając ze sobą niedźwiedzia!
Dystans: 110,33 km
Wnioski: Miło
jest gdy ktoś do Ciebie pomacha tak bezinteresownie.
07.09.13r. Dzień
pod znakiem 'bike audio'
Białowieża- południowo-wschodni punkt graniczny naszej podróży okazał się nie tak atrakcyjny jak na to liczyliśmy. Żubrów nie widzieliśmy, bogate hotele owszem, trochę turystów, ogólnie nic ciekawego prócz miodowego piwa pod sklepem, no i tajemniczego miejsca mocy przy wylocie z Białowieży.
Sam nocleg był
dość ciężki, Puszczę Białowieską zamieszkuje wiele ciekawych
zwierząt, które w nocy za nic nie chcą pójść spać, wręcz
przeciwnie, biegają, piszczą, ryczą, zagryzają się, hałasują i
kto wie co jeszcze wyprawiają.
Ps. na jednym z
zdjęć jest nasz zestaw 'bike audio', rock'n'roll i do przodu.
Dystans: 102,67km
Wnioski: Staraj
się rozbić dość głęboko w lesie, unikniesz w ten sposób
niepotrzebnych problemów z strony ludzi.
08.11.13r.
Ostatni dzień
Pozdrawiam Googel
MAPA TRASY
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Nom. Gratuluję !!! Fantastyczna wyprawa i świetna przygoda - pokazująca, że są na świecie jeszcze dobrzy ludzie, można przespać się w lesie i nie być przy tym obity/okradziony i objechać kawałek za "niewielkie" pieniądze. Gratuluję i szczerze zazdroszczę (naprawdę!). Czekam na kolejną Twoją wyprawę i dziennik z podróży :) .
OdpowiedzUsuń