[Prosty][Książki] Smutne sci-fi..
Mam tendencję do stronienia od książek sci-fi ze smutną tematyką. Lubię wyobrażać sobie kolorowe budynki, zasiedlanie planet, odkrycia naukowe, pełną paletę barw które może dać nam nauka. Jednak ta jedna książka, którą przegapiłem przez tyle lat - usprawiedliwiając się brakiem czasu, zasłaniając niedopasowania charakteru do niej, odmieniła moje spojrzenie na smutną literaturę sci-fi.Mowa tutaj o "Mockingbird", by Walter Tavis. Fenomenalna praca, która u każdego z odbiorców tworzy oddzielną wizję przedstawionego świata. Moje wyobrażenie przedstawionych tam lokacji jest bardzo falloutowe: suche, słoneczne i zniszczone. Ale nie o pięknie wykreowanego świata chciałem pisać - a o przesłaniu. Od pewnego czasu podpisałem naukę jako "zewnętrzny czynnik pchający człowieka do ewolucji", mając na myśli symbiozę ludzi z nauką. Jednak po przeczytaniu w/w tytułu powątpiewam w to co niesie ze sobą nauka. Nigdy przez myśl by mi nie przeszło iż rozwój nauki tak naprawdę prowadzi do wygaśnięcia zacięcia intelektualnego wśród ludzi. I znowu - "Mockingbird" ; stawia nas w świecie, w którym lata temu ludzie doprowadzili do możliwie najwyższego rozwoju robotyki, tworząc sztucznych, ulepszonych ludzi - roboty. Lecz tematyka książki nie dotyka rewolucji jaką ze sobą niosło, a.. drugiej strony medalu. Roboty powstały nikt-nie-wie-ile-stuleci temu, zaprogramowane by służyć człowiekowi, tak naprawdę to robiły. Lecz to człowiek, arogancki i płytki w myśleniu powoli zastępował samego siebie robotami. A wraz z tym zeszła lawina - lawina alienowania się od innych ludzi, introwertyzmu i zamykania się w swoim świecie.
Mogłoby się wydawać - świat idealny. Lecz w przedstawionym świecie nie istnieją już ludzie zdolni do wysiłku intelektualnego, nikt nie chce piąć się dalej, nie ma wojen (tak ważnego czynnika ewolucyjnego), nie ma sporów, nie ma przestępstw w naszym rozumieniu. Ludzie od najmłodszych lat faszerowani nowoczesnymi wersjami znanych narkotyków poświęcają całe życie sobie, lecz nie stronie duchowej, czy cielesnej. Biorą prochy, żyją samotnie, uczą nowe pokolenia tego samego. "Quick sex is the best", tego właśnie uczy się w akademiach nowego świata, ponadto wielkie motto przewodnie: "Don't ask: relax" - dwa cytaty idealnie przedstawiające powagę sytuacji. Cała wiedza przekazywana do momentu osiągnięcia samodzielności kierowana jest tylko na jednostkę, na samego siebie, nie istnieją już szkoły uczące przedmiotów w naszym rozumieniu. Zresztą nie ma kogo uczyć - wszyscy ludzie z predyspozycjami do bycia ponadprzeciętnie uzdolnionym, czy inteligentnym, są uśmiercani przy narodzinach. Zaszło to tak daleko, że głównym bohaterem "Mockingbird" jest.. czytanie. Bohaterem jest czynność, czytanie. Zapomniana antyczna sztuka, odkryta na nowo (i bardzo szybko zakazana ) - czytanie.
Książka cholernie smutna, cholernie mocna i cholernie ją polecam. Ale jeżeli dotknęła was jesienna chandra, to wręcz przeciwnie.
ps. Jesteś, a przynajmniej myślisz że jesteś, introwertykiem? Nie przegap tej książki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Nie przegapię. Zapowiada się ciekawie, tylko kiedy znajdę na nią czas :(
OdpowiedzUsuń