Techniczno-życiowy blog.

[Vicious] Assassin’s Creed 3 : Powstań – i idź zagrać w coś lepszego

1 komentarz


Święta, święta i po świętach. Stara maksyma jak zawsze szybko wchodzi w życie. Już i po świętach i po nowym roku. Ja jak prawie co roku, znów dostałem pod choinkę grę na PC. Tym razem padło na Assassin’s Creed 3. Od razu na wstępie mówię – mogą być spoilery, oraz to że jestem fanem tej serii.

Rozpoczęło się niewinnie i dość ciekawie – w miejscu gdzie zakończyła się historia Revelations. Sterujemy gościem imieniem Kenway. I jest OK. Dopływamy do Bostonu – i coś zaczyna się dziać. Sprzętowo mój komp nie wydolił „detali” tego miasta i musiałem obniżyć detale – masakra. Historia robi się nudna, schematyczna… Gość jest prawie nieśmiertelny – naprawdę ciężko znaleźć przeciwnika który Cię zrani a co dopiero zabije… Jak wbiegniemy w las to kilkukrotnie myślałem że padnę ze śmiechu. Kenway w kolorowych strojach „kryje” się w paprociach przed przeciwnikami !!! TAAA. Paprocie do kolan a jego NIE WIDAĆ !!! Lepiej – śniegu nawalone po pas – a on kryje się w krzaczkach Ala paprocie (jakim cudem takie rośliny są wstanie przebić śnieg ???) . Absurd! Connor natomiast w białym wdzianku jest wstanie schować się w krzakach jak jest zielono dookoła – wali mi to już absurdem na potęgę. Nie wiem po co żołnierzom Moro – przecież wystarczy jak się schowają w paprociach w białych gatkach! Dialogi i historia dalej ? Ważka, nudna i nie ciekawa. Niektóre rozmowy są jakby pisane na siłę i na szybko… Rozmowa w knajpce między Indianką a Kenway’em rozbawiła mnie do łez. To jakbym oglądał jakieś romansidło najniższej klasy… Misje poza annimusem  - dość ciekawe. Desmond mi się podoba. Ale wprowadzenie ojca nie jest jakimś szczytem rewelacyjnego pomysłu… Ta postać jest nijaka… I znów boleje scenariusz. Ich kłótnia i durne rozmówki nic ciekawego nie wnoszą a jedynie irytują…  Ciekawe dachy mieli w Bostonie (abstrahuję od tego czy rzeczywiście Boston był w tamtych czasach TAK WIELKI) – domki wyglądają jakby się miały zawalić a bohaterowie sobie po nich gonią jakby to były szerokie uliczki… To nie są kamieniczki znane z poprzednich części – tylko rudery osadników – ale wytrzymałość ta sama… Kolejna sprawa to las… Kiedy ja się doczekam LASU w grze ? Znów tutaj wygląda, że zostało to stworzone przez programistów a nie z woli przypadku i ręką boga. Niestety w żadnej grze nie widziałem jeszcze prawdziwego lasu. Nawet Skyrim jest pod tym względem ubogi (nie wiem czy nie lepiej było w Oblivionie). Drzewek do wykonania synchronizacji jak na razie widziałem 2 typy… Pięknie… Nie mówiąc już że bieganie po nich na maksa ułatwili (trzymamy W + prawy przycisk myszki) to jednak zdarzają się miejsca gdzie postać zamiast wbiec wyżej, skoczy sobie na główkę…

Kolejną ciekawostką są GLITCHE !!! Wszechobecne. Jedną misję przechodziłem ponad pół h przez nie. Albo to zabity gość – dziwnym sposobem po zabiciu zaczął latać, albo dziwnie wciskać się w jakieś elementy, albo przyciągał wzrok osób które nie powinny go zobaczyć (bo nie był na pewno w ich zasięgu wzroku). Albo inny przykład – uwolniłem więźniów – przed animacją ich uwolnienia NIKOGO przy mnie nie było – a po – stał sobie już tam gostek i wszczął alarm… Jakim cudem Kur… tam podszedł że nikt go nie zobaczył ??? Ani więźniowie ani Kenway ??? WTF ??? I za każdym razem misja od nowa… Kolejna sprawa – strzelam sobie z muszkietu – gość w lini prostej mało co się porusza i NIE TRAFIAM. Inna sytuacja – podczas mierzenia gość mi się kryje za rogiem – oddaje strzał za późno ale gość i tak pada martwy… Widać ściana z cegieł nie jest w stanie zatrzymać tych kul – ale odpowiednie stężenie powietrza TAK. Twórcy chwalili się, że bitwy morskie mogłyby stać się osobną grą. I kur… POWINNY ! Widowiskowe – nie powiem. Ale jakże BEZSENSU !!! Co ma piernik do wiatraka ? Jak nie wnoszą nic do gry to co to ma być ??? Czasoumilacz ? Zapchaj dziura ? I jeszcze jakby były te misje ciekawe… Ale One są na zasadzie – popłyń tam, zabij co masz zabić, płyń dalej, zestrzel więcej celów, płyń dalej… GREAT !!! O tym marzyłem w serii o Assassynie. Strzelanka na morzu która ni huhu ma związanego z historią gry. YAY.
Historia opisywana jest marniutka. Connor jest nieciekawą postacią. Która zostaje daleko w tyle za Altair’em czy genialnym i charyzmatycznym Ezio Auditore da Firenze. Oprócz genialnego wejścia, to raczej więcej jest sprzeczności (przykładowo skąd Achilles – murzyn- stał się Assasynem ???). Stare wątki jakby zostały otwarte – co z Lucy ? Czemu zabił ją Desmond – i dlaczego reszta towarzystwa przeszła do tego ze stoickim spokojem ? Co się stało dalej z obiektem 16 – końcówka Revelations zbytnio tego nie wyjaśniła.  Gry jeszcze całej nie przeszedłem – ale jak na razie mam dość i nie bardzo chcę się w to wbijać.

Widać, że wraz ze śmiercią Ezio w Embers nie tylko we mnie coś umarło. Ale i umarło wśród scenarzystów... Nie mieli pomysłu. Wszystko na szybko, po macoszemu bo terminy gonią (koniec świata 21.12.2012roku). No i dostaliśmy naprawdę niedopracowany towar. Z bezsensownymi dialogami.

Kolejną sprawą - jest ewidentny brak Jesper'a Kydd'a... Oj brak go - brak. Muzyka nie jest zła - nawet jest świetna jak na dzisiejsze standardy. Ale utwory Kydd'a mają duszę i głębię. Wejściówka do AC2 czy Brotherhood chwytały za serce właśnie dzięki muzyce. Już w Revelations czuć było wpływ innego kompozytora przez co tam już zaczęło się robić źle. W AC3 jest OK ale bez polotu - OSTa na pewno nie kupię.

A wszystko zajmuje na dysku 19GB!!! WHAT THE FUCK ??? Gra wydana na dwóch DVD Dual-layer i wymaga Visty lub systemu Win 7. Ubisoft – nie okłamuj mnie, że ta gra by nie ruszyła na Win XP z DX 9 !!! Bo takim DXem dysponują PS3 i Xbox360… Ciekawe ile Microsoft Wam zapłacił za to by tak wyżyłować wymagania…Brak optymalizacji boli… Na moim sprzęcie spokojnie bym mógł pograć na lepszych detalach – ale brak dokładności w pracy programistów widać na każdym kroku. Bo jakichś fajerwerków graficznych to ja nie widzę. Skyrim działa mi na FULL detali w 60fpsach. A wygląda o niebo lepiej i świat jest o ile większy.

O Multi się nie będę rozpisywał – bo tworzą go ludzie. A oni wolą grać w Quake’a niż w skradankę… Co niestety widać – zero finezji. Ale za to ja punktuję. Dołączyłem do jednej rozgrywki na parę minut przed końcem sesji a po chwili byłem już drugi. Zabiłem tylko 3 cele ale punktów dostałem tyle co goście którzy mieli na licznikach po 10-15 zabójstw. Przynajmniej to wyważyli w stosunku do Revelations.

Cóż – gra może i zła nie jest. Ale widać, że te 8mln dolarów co wpieprzyli na reklamę gry jednak zostało odjęte od funduszy na pracę nad grą. Co powoduje, że doskonała seria osiągnęła najniższy poziom. Szkoda. Grę przechodzę z sentymentu.

W Tym miejscu jeszcze dwie sprawy. Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego w nowym roku, by był lepszy niż ten co się skończył. By każdy osiągnął swój cel do którego dąży. 
I druga rzecz – postawiłem serwer Minecrafta – na nowo. Będzie stał – za co ręczę głową. Jak ktoś chce grać – zapraszam. Za nie długo podam adres. Do zobaczenia na serwerze !

1 komentarz :

  1. Poczekam w takim razie przed zakupem 3 jeszcze trochę, aż wgrają wszystkie patche do płyty :) Na początku grając w pierwszą część byłam zachwycona, jednak z upłwyem czasu potwarzalność poszczególnych misji zaczęła mnie irytować i zwyczajnie nudzić.

    OdpowiedzUsuń