Lumia 950 - analiza problemu, post konferencyjnie
Krótki wstępSiemaneczko,
Na zeszłotygodniowej konferencji Microsoft po równi oczarował tak fanów jak i antyfanów tej marki. Bądź co bądź zaprezentowanie pierwszego laptopa, pod którym podpisuje się oficjalnie ten gigant technologiczny jest nie lada nowiną.
Naturalnie - szybko po konferencji zacząłem rozważać zmianę mojego aktualnego leciwego już thinkpada. Jednak to nie plotki o laptopach przykuły moją uwagę do wyświetlacza. Nie będę ukrywał, że konferencję oglądałem żywiąc nadzieję w stronę prezentacji Lumii oraz nowego trybu continuum.
I stało się. Zaprezentowano nowe lumie - 950 i 950XL. A wraz z nimi tryb Continuum, brandowany wszem i wobec jako killer laptopów "do pracy". Zrób ze swojego telefonu laptopa, mówili. Będzie bardzo wydajny, mówili. To zwyczajny Windows 10, mówili. I w ten sposób jako laik łatwo wpadłbym we wszechobecny zachwyt nad produktem M$'a. Na szczęście prezenter na konferencji szybko ogłosił, że zasadniczo już można preorderować nowe lumie prosto ze strony M$. Nie ma co, wbijam po konferencji prędko na stronę, szukam interesującego mnie telefonu, patrzę w specyfikację sprzętową i załamuję ręce. Wiecie czego się spodziewałem? Spodziewałem się telefonu wyposażonego w słabszą, underclockowaną wersję Baytraila. Spodziewałem się zminimalizowanej wersję Atoma. Wiecie co dostałem? Dostałem ARM.
I w tym samym momencie odsubskrybowałem "continuum" ze swojej listy tematów must-to-read z RSSów. Dlaczego właśnie informacja o CPU zamontowanym w nowych Lumiach z sukcesem wybiła mi ich zakup z głowy? Bo continuum w nowych Lumiach będzie kikutem, a nie systemem na którym da się pracować. ARM to skrajnie różna architektura od znanych nam x86/x64. Porównywanie tych dwóch architektur jest dla mnie ekwiwalentem porównania małży z krabem. Niby małe, niby fajne, ale skrajnie różne. Pamiętacie historię Windowsa 8.1 na ARMach? Windows RT? Umarło się mu szybko, prawda? Do tego stopnia szybko, że nawet Microsoft wycofał się z systematycznego wydawania aktualizacji. I wiecie, mam wrażenie że continuum to kontynuacja tej idei.
Na ARMie moi drodzy czytelnicy nie uświadczycie żadnych aplikacji znanych wam z waszych desktopów. To czego natomiast doświadczycie będzie kikutem zasłaniającym wady continuum. Ten tryb będzie niczym więcej jak pracą mobilnego Windows Phona na większej rozdzielczości. Wszystkie zaprezentowane na konferencji aplikacje są najzwyczajniej w świecie przeskalowaniem aplikacji istniejących na aktualnym Windows Phone do wyższej rozdzielczości. Zmianie położenia guzików funkcyjnych i Voilà, macie moi drodzy Państwo długo wyczekiwany, zachwalany tryb continuum, który sprawi, że "nie będziecie już potrzebować swojego laptopa do pracy".
A tak naprawdę otrzymujecie to samo, co aktualnie posiadają użytkownicy tabletów androidowych. Aplikacja z telefonu odpalana na tablecie o wyższej rozdzielczości dostaje nie tyle nowych funkcjonalności, co lepszego userexperience oraz większej przestrzeni roboczej. Otrzymujecie moi drodzy - kikuta.
To ja może jednak podziękuję, zjem w domu.
To ja może jednak podziękuję, zjem w domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz